Dyskusyjny Klub Książki
w Ustrzykach Dolnych
Data: 4.03.2013 r.
Prowadząca: Barbara Wójcik, Elżbieta Korczyńska
Omawiana książka: Andrzej Maleszka, seria Magiczne drzewo
Propozycja dla ludzi z wyobraźnią?
Dobrze się stało, że tym razem marcowa pogoda była dla nas łaskawa i na wyznaczone spotkanie dotarły do nas wszystkie dzieci, z którymi spotkałyśmy się ostatnim razem. Znów na stoliczkach pojawiły się egzemplarze powieści Maleszki, którym zaczęliśmy się przyglądać pod nieco innym kątem.
Zasadniczym wnioskiem, jaki udało się nam sformułować po ostatnim spotkaniu, było stwierdzenie, że największym walorem serii jest jej „filmowość”. Pod tym pojęciem młodzi czytelnicy rozumieli zarówno zgodność powieści ze znanymi im ekranizacjami oraz szybkie tempo narracji. Filmowy charakter mają okładki książek, a także liczne barwne ilustracje – czyli grafiki komputerowe wykonane przez autora.
- Fajnie jest, kiedy obrazki w książce są takie, jak w filmie. Nie wyobrażam sobie,
że Kuki mógłby wyglądać inaczej. – stwierdził trzynastoletni Michał.
Pewnie nie mógłby. W końcu wersja książkowa powstała – w zamyśle autora – jako element intermedialnej całości, a przynajmniej tak była reklamowana przed laty. Z pewnością skromne środki budżetowe nie pozwalają wydawcom na wyemitowanie pełnej „obudowy” reklamowej z takim rozmachem, jak czyni się to na Zachodzie (wystarczy tu wspomnieć choćby interaktywne gry oparte na cyklu Harry’ego Pottera). Z drugiej jednak strony mam wątpliwości, czy to taka duża strata. Zdanie Michała dowodzi, że współczesny młody odbiorca kultury czuje się dopieszczony, gdy ma wszystko podane „na tacy”. Gdy opis bohatera znika z treści, bo zastępuje go ilustracja - najlepiej w formie fotosu filmowego. Modna interaktywność to nic innego jak ładna nazwa dla promowania lenistwa umysłowego. A przenosząc to na grunt literacki – gdyby akcja Niekończącej się opowieści M. Ende działa się w XXI wieku, Bastian pewnie mógłby mocniej „przeżyć” przygody Atreju grając „na kinecie”, ale imienia dla Cesarzowej już by nie wymyślił…