Dyskusyjny Klub Książki
w Ustrzykach Dolnych
Data: 25.07.2014 r.
Prowadząca: Barbara Wójcik, Elżbieta Korczyńska
Omawiana książka: Agnieszka Tyszka, Siostry Pancerne i pies
Zupełnie niespodziewanie udało nam się zebrać w środku lata. Prawie w komplecie,
bo zabrakło naszych męskich rodzynków. Książka jednak była zdecydowanie „babska”,
więc nieobecność części męskiej była całkowicie uzasadniona.
Rzadko się zdarza, żeby grono dziesięciu kobiet było tak zgodne. Siostry… się nam nie spodobały. Niektórym z nas do tego stopnia, że nie miały ochoty przeczytać jej do końca.
Karolina: Fabuła naiwna i przewidywalna. Zawiodłam się na wydawnictwie, bo Egmont na ogół nie wydaje słabych książek
Marcelina: Nudna. Same stereotypy.
W moim odczuciu powieść nosi wszelkie znamiona książki pisanej na zamówienie, bez polotu, w dodatku wykazującej zdumiewające podobieństwa do powieści innych autorek. Kwiatowe imiona noszą bohaterki powieści Anny Łaciny: Kradzione róże, Czynnik miłości
i Miłość pod psią gwiazdą. Cztery siostry, córki nauczycielki biologii, o identycznych imionach jak siostry Pancerne.
Sposób pisania, w którym o przyczynach kłopotów młodszej siostry (Hortensji) dowiadujemy się z jej lakonicznych zapisków, wprowadziła ćwierć wieku temu Małgorzata Musierowicz
w Kwiecie kalafiora. Scena wywiadówki szkolnej, w której uczestniczy starsza z sióstr
w zastępstwie hospitalizowanej mamy też z tamtej powieści pochodzi. Ilość podobieństw
i zapożyczeń sugeruje, że był to zabieg świadomy, ale jego celowości nie jestem w stanie pojąć. Czy autorce chodziło o udowodnienie, że choć zmienia się kostium tego świata, to problemy są zawsze te same? Że w obliczu kłopotów trzeba umieć się jednoczyć? Czy dla takiego banału warto angażować wydawnictwo i czytelników?
A może miał to być zabieg ukazujący bankructwo ideałów sióstr Borejkówien, które
w zestawieniu z powieścią Tyszki odpowiadają pokoleniu zdziwaczałych babć, ewentualnie zwariowanej matki?
I po co to ewidentne nawiązanie do kultowego serialu o Pancernych i ich psie? Nie wiem.
I prawdę mówiąc, nie mam ochoty do tej wiedzy dochodzić.